Facebook logo
Wielopokoleniowi Logo

Dwa bieguny zamożności

Zamożność buduje się z dwóch stron. Zwiększając zyski i kontrolując koszty. To oczywiste i trudno z tym dyskutować. Wiele się o tym pisze, mówi i wykłada. Półki księgarskie uginają się od poradników, szczególnie takich, które oferują szybką, łatwą i przyjemną drogę do bogactwa. Te mają największe wzięcie. Tłumy odwiedzają wykłady mówców motywacyjnych, a YouTube i blogosfera aż huczą od instrukcji, jak inwestować i pomnażać kapitał.

Tak samo jak w każdej innej dziedzicznie życia, część porad jest racjonalna, praktyczna i gotowa do wdrożenia (Marcina Iwucia albo Michała Szafrańskiego nie trzeba przedstawiać), lecz większość – nadmuchana, wizjonerska, mało-realistyczna lub lepiej dostosowana do rzeczywistości Doliny Krzemowej, niż Dolnego Śląska, Małopolski czy Podlasia.

Mówiąc o wielopokoleniowej zamożności mam na myśli następujące przemyślenia:

  • Praktyczne wnioski płynące z rozmów z setkami przedsiębiorców oraz obserwacja, w jaki sposób ich majątki rosły. Albo malały. Od prawie 20 lat mam przyjemność wspierać procesy decyzyjne w tym zakresie. Nie tylko od strony biznesu, lecz także z punktu widzenia rodziny i budowy majątku rodzinnego, który najczęściej obejmuje biznes. Czyli zamożności właśnie.
  • Perspektywa budowy majątku w kontekście międzypokoleniowym, czyli (dwa bieguny zamożności):
  1. wykorzystanie potencjału, zasobów i synergii, jaką może dać międzypokoleniowa współpraca, energia młodszych i doświadczenie starszych przy przekazywaniu odpowiedzialności za pomnażanie majątku,
  2. unikanie błędów, które skutkują brakiem współpracy i kopaniem się po kostkach, wieloletnimi sporami (w tym sądowymi), patem decyzyjnym, uzależnieniem od kogoś (wzajemnie w rodzinie, lecz także od decyzji urzędnika lub sędziego), starami finansowymi, albo koniecznością zaciągania kredytów lub sprzedaży majątku za ¼ ceny, bo i takich sytuacji bywałem świadkiem.

Właśnie o owe błędy chodzi mi najbardziej, ponieważ potrafią zniweczyć wieloletni wysiłek włożony w budowę majątku, biznesu i… relacji międzyludzkich – rodzinnych lub biznesowych. Większość z nich wynika po prostu z życia, braku komunikacji, zamiataniu problemów pod dywan oraz z uwarunkowań prawnych i finansowych, o których rzadko się myśli. Dlatego nacisk na kontrolę kosztów powinien być największy.

Kopanie się po kostkach

Opowiedział mi o nim swego czasu jeden z sukcesorów w spółce rodzinnej. Wspomniał, że – przy pewnych założeniach – za szkodę można uważać już sam brak współpracy. Oczywiście w warunkach, gdyby tej współpracy można byłoby oczekiwać. Kopaniem się po kostkach nazwał drobne złośliwości, które robił mu brat. Oczywiście nie bez wzajemności. Miały na celu nie tylko udowodnienie, kto jest lepszy w wyścigu o fotel prezesa (sukcesja w toku), ale też pokazanie, że trzeba nadrobić nieco miną. Inaczej ucierpi ego. Rzecz w tym, że na owe gierki obaj bracia poświęcali tyle energii, że odbywało się to kosztem rozwoju firmy, a czasem atmosfery w pracy. Pracownicy mieli też z kogo żartować przy kawce w kuchni. Sami zainteresowani doszli to tych wniosków dopiero po coachingu dotyczącym relacji. Wcześniej uważali, że przecież to normalne, nic z tym złego i że inaczej nie mogą postępować. Ojcu to było przecież na rękę. Od zawsze uprawiał politykę zgodnie ze starą jak świat zasadą: dziel i rządź. Wojenki podjazdowe między sukcesorami wpisywały się w nią w 100%.

Oczywiście do tej wiedzy dochodzili długo, lecz kiedy – już pod koniec procesu coachingowego – zadali sobie pytanie: ile zarobiłaby firma, gdyby bracia stworzyli spójną drużynę i konsekwentnie grali do jednej bramki, zamiast kopać się po kostkach – odpowiedź zaskoczyła ich jeszcze bardziej. Zdali sobie sprawę, że odpuścili dwa duże, obiecujące projekty tylko dlatego, że synowie, jako szefowie działów, nie potrafili się dogadać i dostatecznie skoordynować prac. A to przecież był tylko czubek góry lodowej. Co więcej, każdy z trzech zarządzających firmą panów w równym stopniu przyczynił się do takiego stanu rzeczy.

A przecież, parafrazując sposób myślenia prawników, mamy do czynienia jedynie z utraconymi korzyściami (lucrum cessans), a nie z rzeczywistą szkodą (damnun emergans). Nie zawsze – rozważając różne przypadki – pozostaje to wyłącznie luźną analogią…

Wielopokoleniowy rachunek kosztów

O ile na temat budowy majątku i biznesu, oszczędzania, inwestycji itd. znajdziesz wiele materiałów, to na temat kosztów… znacznie mniej. Mam na myśli nie tyko koszty finansowe.

Wielopokoleniowy rachunek kosztów może przedstawiać się następująco (zacznę od tych mniej dolegliwych przykładów, choć skala ich odczuwania zawsze będzie subiektywna i trudno stopniowalna):

  • brak współpracy polegający na niewystarczającym wykorzystaniu istniejących zasobów lub synergii danej grupy osób, powodujący wolniejszy wzrost lub kręcenie się w kółko, przykładowo:
  1. majątek należący do przedstawicieli jednego pokolenia mógłby zostać wykorzystany obiektywnie lepiej przez przedstawicieli innego pokolenia lub zaspokajać ich usprawiedliwione potrzeby,
  2. niedostrzeżony potencjał do współpracy,
  • brak pomocy i związana z tym stagnacja, w dowolnym rozumieniu tego słowa – także w chorobie lub starości,
  • czas poświęcany na jałowe spory, z czasem eskalacja konfliktu, spory sądowe i związane z tym koszty,
  • blokada majątku – brak możliwości dysponowania nim, sprzedaży, skorzystania z okazji biznesowej (wystarczy trudna współwłasność lub ułamkowa część majątku spadkowego w rękach małoletniego spadkobiercy i związany z tym brak płynności środków inwestycyjnych, np. akcji na rachunku maklerskim lub brak możliwości sprzedaży czy wynajmu lokalu),
  • konieczność uszczuplenia istniejących zasobów, przykładowo:
  1. przeznaczenie środków zgromadzonych na emeryturę lub inny istotny cel – na spłatę długów dziecka, spłatę długów spadkowych, koszty leczenia spowodowanych wypadkiem lub chorobą,
  2. uszczuplenie środków obrotowych w spółce na spłatę spadkobierców wspólnika,
  3. konieczność (szybkiej) sprzedaży nieruchomości z uwagi na roszczenie o zachowek, którego się nie spodziewaliśmy,
  4. konieczność zwrotu VAT odliczonego od zakupu nieruchomości, którą trzeba było wyksięgować i przekazać byłemu małżonkowi na podstawie wyroku sądu o podziale majątku małżeńskiego,
  5. odpowiedzialność za zobowiązania drugiego małżonka,
  • konieczność zaciągania nieprzewidzianych zobowiązań (z podobnych powodów), a następnie ich spłaty wraz z odsetkami,
  • egzekucja majątku przez komornika (kiedy zaciągnięcie zobowiązania jest niemożliwe).

Używając słów obiektywny i usprawiedliwiony odnoszę się oczywiście do subiektywnych ocen. Chodzi o to, aby wspólnie dokonać wyboru kryteriów, określić i nazwać wartości, które pozwolą wypracować zgodę. Każda rodzina widzi to inaczej. W kolejnych wpisach pojawią się przykłady takich sytuacji.

Wszystkie z wymienionych mechanizmów powstawania straty wiążą się z różnymi wielopokoleniowymi sytuacjami, o których będzie mowa w kolejnych wpisach. Wielopokoleniowe koszty są często niespodziewane i nie zawsze na pierwszy rzut oka logiczne. Na blogu będę opisywał je przede wszystkim w tym celu, abyś Ty mógł ich uniknąć.

Wielopokoleniowy rachunek zysków

Ten medal ma na szczęście także drugą stronę. Wykorzystanie majątku w kontekście wielopokoleniowym, w oparciu o synergię relacji i środków, będzie przedmiotem kolejnej serii wpisów. Dzięki nim dowiesz się, jak budować zamożność nie tylko indywidualnie, ale także wielopokoleniowo– w oparciu o zasoby zgromadzone przez poprzednie pokolenia, z wykorzystaniem wspólnych doświadczeń i kreatywności. Jak rozmawiać nie tylko o trudnych tematach dotyczących unikania koszów, ale jak szybciej i efektywniej tworzyć zasoby.

Nie ma znaczenia, czy prowadzisz firmę rodzinną i budujesz wielopokoleniowe przedsiębiorstwo, czy jesteś wspólnikiem firmy nierodzinnej; nie ważne czy prowadzisz biznes jednoosbowo, masz kilka różnych firm, czy zarządzasz czyjąś spółką na zlecenie. Sukcesja biznesu dotyczy każdej prywatnej firmy. Nawet jeżeli pracujesz na etacie, lub aktualnie nie masz pracy – te sprawy także Cię dotyczą. W każdej konfiguracji – wolniej lub szybciej – będziesz mógł współtworzyć silną, zamożną rodzinę, aby powielić scenariusz Larsa z pierwszego wpisu.

Do zobaczenia na Wielopokoleniowych!

Dodaj komentarz

O autorze

Cześć, witaj w moim świecie!

Kim jestem? Od wielu lat, na pytanie o wykonywany zawód – odpowiadam, że piszę ludziom testamenty. To prawda. Napisałem ich już grubo ponad tysiąc. Niektórzy pytają, czy jestem notariuszem, inni robią dziwną minę …

Polecam również

Call to action

Set one To nieprawda, że nie myślałem o sukcesji. Robiłem to niemal codziennie – i

Bądźmy w kontakcie!

Zapisz się do newslettera Wielopokoleniowych!