Facebook logo
Wielopokoleniowi Logo

Tytułem wstępu w dziale DLA BIZNESU

Zanim zacznę pisać dalej na temat sukcesji w biznesie, pozwolę sobie na nieco prywaty. Aby uzasadnić, skąd wzięły się moje obserwacje, poglądy oraz twierdzenia.

W 2 Zasadzie Wielopokoleniowychzastrzegłem, że będę pisał wprost jak jest i jak uważam, nawet, jeżeli prawda jest trudna albo mało przyjemna. Będę się tego trzymał.

Rzecz jasna nie mam monopolu na prawdę i jestem omylny. Lecz tutaj, w warunkach blogowania, czuję się nieco bardziej wolny od presji formalnych autorytetów i mogę pozwolić sobie na więcej.

Zacznijmy więc. Na pewno będzie ciekawie. 😉

Sukcesyjne doświadczenia

Sukcesja i planowanie spadkowe w biznesie wiążą się z całym moim zawodowym życiem. W latach 1998 – 2001 r., czyli pod koniec studiów prawniczych, zajmowałem się ubezpieczeniami na życie. Przez chwilę byłem agentem ubezpieczeniowym i już wtedy dostrzegłem powiązania pomiędzy sytuacją prawną klienta a możliwościami, jakie daje polisa na życie. Nauczyłem się łączyć rozwiązania prawne z produktami finansowymi (m.in. stosując tzw. krzyżowe ubezpieczenie wspólników).

W 2000 r., zaraz po obronie pracy magisterskiej i wyjściu z wojska, założyłem kancelarię prawną WM GROUP, która od początku miała zajmować się obsługą firm. Kiedy kancelaria się rozrosła, moją rolą był dobór formy prawnej do rodzaju prowadzonego biznesu, określenie ryzyk gospodarczych, relacji pomiędzy wspólnikami i kontekstu rodzinnego.

Już wtedy odkryłem sukcesję – jeszcze z perspektywy planowania spadkowego i zabezpieczenia firmy na wypadek śmierci właściciela. W 2004 r. na zaproszenie jednego z towarzystw ubezpieczeniowych na życie ułożyłem pierwsze szkolenia na ten temat.

Od 2005 r. przeprowadziłem od 1500 do 2000 spotkań konsultacyjnych dotyczących sukcesji w biznesie. Tak sądzę, ponieważ trudno jest je zliczyć. Każde trwało od 1 do 2-3 godzin. Na każdym spotykałem wspólników spółek, właścicieli firm i członków ich rodzin, albo członków rodziny zmarłego przedsiębiorcy tuż po pogrzebie.

Powstało z tego przeszło 500 kompleksowych planów sukcesji w biznesie. W różnym wymiarze i skali, we wszystkich typach spółek, rozmiarach biznesu oraz branżach. Przy zdecydowanej przewadze mikro, małych i średnich firm, choć te duże oraz naprawdę duże także się zdarzają i jest ich coraz więcej. Z niektórymi rodzinami pracuję – w sposób ciągły albo z przerwami – 4 do 10 lat.

Sytuacja sukcesyjna każdej rodziny lub firmy była inna, ale z czasem zacząłem dostrzegać pewne prawidłowości, wypracowywać metody pracy, tworzyć własne definicje.

W międzyczasie przeszkoliłem 20.000 osób, ułożyłem odrębne programy szkoleniowe dla przedsiębiorców, doradców finansowych, radców prawnych czy doradców podatkowych – każdej specjalizacji pokazując sukcesję z innej strony.

Pracowałem i pracuję nad zmianami w prawie, popełniłem kilka publikacji naukowych i kilkadziesiąt popularyzatorskich, a teraz zaczynam blogować. Pracuję jako doradca sukcesyjny wcielając się naprzemiennie w role prawnika, doradcy finansowego, edukatora, mentora, mediatora, coacha, a wreszcie tego, który dba o spójność i właściwe tempo całego procesu sukcesji oraz koordynuje prace kilku specjalistów z różnych dziedzin.

Sądzę, że ten zespół doświadczeń daje mi legitymację do pewnych podsumowań. Przeszedłem dosyć długą drogę. Zaliczyłem niemało porażek, także jako przedsiębiorca. To na nich nauczyłem się najwięcej. W wielu miejscach nabrałem pokory. Wiem, gdzie kończą się moje kompetencje i jasno to sygnalizuję, nadal się uczę i rozwijam.

Oto wybrane tezy, które potraktuj proszę jako subiektywne świadectwo poczynionych przeze mnie obserwacji.

Nie musisz się z nimi zgadzać, być może (i oby) akurat Ciebie i Twojej rodziny dotyczą one w najmniejszym stopniu. Na końcu tego wpisu pojawi się pewna deklaracja z mojej strony, która dotyczy szczególnie tego działu bloga, przeznaczonego DLA BIZNESU.

Pojedynczy wątek nie załatwia sprawy

Wiele spraw sukcesyjnych zaczyna się od tematu typu: darowizna udziałów dla syna, pożyczka do spółki, zmiana formy prawnej, jakiś wątek podatkowy. Załatwia je radca prawny, notariusz albo księgowy. I na tym rozważania – póki co – się kończą.

Pytanie, czy dana decyzja została podjęta prawidłowo w kontekście wszystkich dylematów sukcesyjnych, o których nikt na razie nie pomyślał. Czy udało się spojrzeć szerzej i czy rodzina gotowa jest na takie rozważania.

Kiedy indziej pierwszą osobą, która w firmie mówi o sukcesji, nie jest sam zainteresowany, ale agent ubezpieczeniowy albo prawnik, który wystąpił z inicjatywą. Od jakiegoś czasu na topie jest zarząd sukcesyjny (i słusznie, pod warunkiem, że towarzyszą mu prawidłowo przygotowane testamenty), a niebawem zacznie się moda na fundacje rodzinne, które będą oferowane jako remedium na wszystkie sukcesyjne problemy. Już są, ale te zagraniczne, przy których główna uwaga koncentruje się na optymalizacji podatkowej. Tymczasem to nie jest takie proste, a już na pewno nie sprowadza się do samych podatków.

Sukcesja nigdy nie dotyczy pojedynczego wątku, jednorazowej decyzji czy też wykorzystania jednej instytucji prawnej. Jest wieloletnim i niezwykle złożonym procesem. Na Wielopokoleniowych będę rozkładać go na czynniki pierwsze i pokazywać szerszy kontekst.

Przede wszystkim po to, aby jak najmniej pojawiało się błędów spowodowanych zbyt wąskim podejściem i koncentrowaniem się na pojedynczych wątkach. Będę namawiał Cię do kompleksowego podejścia, ponieważ wierzę i wiem z doświadczenia, że tylko takie naprawdę ma sens.

Tak naprawdę w ciągu życia podjąłeś już albo podejmiesz dziesiątki decyzji rodzinnych, biznesowych, majątkowych i finansowych, które mają kontekst sukcesyjny. Być może zaczynasz już dostrzegać ten związek albo świadomie realizujesz precyzyjnie ułożony plan.

Trudność może pojawić się także z innej strony.

Sukcesja bywa przekombinowana

Wciąż zdarza mi się słyszeć, że dana firma czy spółka jest założona na kogoś, bo trzeba było obejść zakaz konkurencji, skorzystać z dotacji albo uniknąć wejścia w jeden z progów, którymi nasze państwo traktuje przedsiębiorców – aby uniknąć pełnej księgowości, PEFRONU, statusu dużej firmy itp. itp. Wokół każdego przedsiębiorcy znajdą się doradcy, którzy podpowiedzą, jak coś obejść, ominąć lub uniknąć. Nic w tym złego. Rzecz jasna właściciel pozostaje właścicielem nominalnym i niewiele robi w owej firmie czy spółce (choć często ponosi osobiste ryzyko biznesowych lub podatkowych błędów).

Problem z nieruchomością kupioną lub ze spółką założoną na syna, córkę, zięcia, szwagra, wujka albo teściową pojawia się wówczas, kiedy nominalny właściciel zdecyduje się zainteresować przedmiotem swojej własności i przestać być nominalnym. Lub też on albo jego małżonek postanowi się rozwieźć i podzielić majątek (a nie zadbano, aby własność przypadała wyłącznie jemu, a nie obojgu małżonkom). Albo wreszcie kiedy najzwyczajniej w świecie odejdzie z tego świata – a może się to przydarzyć każdemu, w każdej chwili i w każdym wieku.

Bałagan w dokumentach i strukturze własności to jedno z pierwszych zadań do uporządkowania przy planowaniu sukcesji.

Kiedy już zaczniemy przyglądać się temu, co jest czyje, jakie są ryzyka związane z sukcesją oraz jak ułożyć plan przekazywania majątku rodzinnego oraz wiedzy, władzy i własności w biznesie, okazuje się, że w grę wchodzą nie tylko kwestie prawne, zaś…

Sukcesja jest wyjątkowo interdyscyplinarna

Jest to zaskoczenie nie tylko dla prawników, księgowych czy finansistów. Każdy z nich obserwuje rzeczywistość przez pryzmat własnej specjalizacji (tak, ja też wszędzie widzę sukcesję 😉) i wydaje mu się, że to jego obszary i dylematy są najważniejsze.

Tymczasem istotą procesu sukcesji jest podjęcie szeregu trudnych, osobistych i wspólnych decyzji rodzinnych i biznesowych. Zachowując przy tym pewną logikę postępowania oraz dobre relacje pomiędzy wszystkimi zainteresowanymi osobami. Z szacunkiem do tego, że każdy podejmuje autonomiczne decyzje i ma prawo do własnego oglądu sytuacji. Przy zachowaniu elementarnych reguł poprawnej komunikacji i wzajemnego zaufania, ponad grą interesów, która nierzadko, podskórnie, toczy się w najlepsze.

Już samo to dla wielu osób, wspólników i rodzin jest trudne, o ile w ogóle możliwe do przeprowadzenia samodzielnie, bez wsparcia osób z zewnątrz. Szczególnie kiedy – jak w każdej firmie rodzinnej – twarde realia biznesowe mieszają się z rodzinnymi emocjami. Czego w tym kontekście można oczekiwać od doradców wspomagających proces sukcesji?

Prawnik najczęściej nie podpowie, czy sukcesor powinien przejąć biznes. Czy da radę i jak ułożyć ścieżkę jego edukacji i kariery, żeby powiększyć szanse.

Doradca podatkowy nie rozstrzygnie, czy przekazać dzieciom firmę po równo (bo się należy), czy według zasług (bo też się należy, tylko z innej strony). Nie zdefiniuje i nie uwspólni wartości, ani nie pomoże w komunikacji w rodzinie albo w spółce.

Agent ubezpieczeniowy nie doradzi, co nestor ma robić po oddaniu władzy i przejściu na emeryturę. Owszem, powinien dopomóc policzyć, ile będzie potrzeba na to pieniędzy, ale już gorzej będzie z obiektywnym doborem produktu finansowego, którym należy tę potrzebę obsłużyć.

W Polsce nie przyjął się rozpowszechniony w wielu krajach model doradztwa finansowego, w którym doradca pobiera wynagrodzenie od klienta, a nie prowizję od instytucji finansowej, którą reprezentuje. Dlatego zdecydowana większość doradców finansowych to w rzeczywistości sprzedawcy, co nie zawsze idzie w parze z obiektywnym doborem produktów dla dobra klienta (choć znam wielu agentów ubezpieczeniowych, którzy tak właśnie działają).

Na żadnego z wymienionych wyżej doradców nie można liczyć przy układaniu strategii firmy w toku sukcesji oraz przekazywaniu władzy i odpowiedzialności za nią. O obsłudze towarzyszących temu tarć i emocji nie wspominając.

Okazuje się, że sukcesja jest procesem, który należy wykonywać razem, w gronie wszystkich osób, których ten proces w danej rodzinie lub spółce dotyczy. Nigdy nie zrobi się tego solo, a nawet najmądrzejszy nestor nie wymyśli za swoje dzieci tego, co będzie dla nich dobre. Jeżeli nawet to zrobi, to raczej na krótko i często przeciwskutecznie.

Wiele rodzin potrzebuje pomocy kogoś z zewnątrz, aby w ogóle móc konstruktywnie porozmawiać o podstawowych elementach procesu sukcesji i zdefiniować kluczowe decyzje na każdym z istotnych obszarów, a tym bardziej przeprowadzić cały proces. Ten ktoś powinien być bezstronny, neutralny i posiadać odpowiednie doświadczenie. Musi cieszyć się zaufaniem wszystkich, nawet w niełatwych sprawach. Inaczej trudno o efektywną pomoc.

98% ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak złożony i wieloaspektowy proces ich czeka

Wniosek ze wszystkich przeprowadzonych szkoleń i spotkań konsultacyjnych jest jeden. W znakomitej większości nie wiemy nawet, czego nie wiemy.

To pierwsza zmiana pokoleniowa, więc skąd miałbyś nabyć doświadczenia i wiedzieć, co w trakcie procesu sukcesji Cię czeka? W szkole nie uczą nas podstawowej wiedzy na temat prawa, biznesu i finansów osobistych. Obserwuję to od prawie dwudziestu lat i – wbrew upływowi czasu – niewiele się zmienia. Owszem jest spory postęp, ale wciąż mówimy o dolnych obszarach skali. Testamenty ma kilka-kilkanaście, a nie 40-50% dorosłych Polaków. A przecież nie tylko o testamenty chodzi – szczególnie w sukcesji biznesu. Jesteśmy na początku drogi.

Jako symptomatyczną ciekawostkę powiem tylko tyle, że wykupiłem domenę planowaniespadkowe.pl w 2007 r. Wyobrażałem sobie wtedy, że teraz to jest wprawdzie nowość, ale za kilka, najwyżej kilkanaście lat, ta wiedza będzie standardem.

Nie będzie nic dziwnego np. w tym, że testamenty wszystkich wspólników i zapisy w umowach spółek wiąże się spójną całość z rozwiązaniami finansowymi, w oparciu o polisy na życie, a w każdej spółce mamy kompleksowy i regularnie aktualizowany plan sukcesji. Przyznaj się, słyszałeś kiedyś o planowaniu spadkowym?

Tymczasem w 2020 roku, po 13 latach od tamtych rozważań, napisałem o planowaniu spadkowym artykuł do Dwumiesięcznika Radca Prawny. Okazało się, że jest to nowa idea. To samo obserwuję na szkoleniach dla różnych grup zawodowych.

W naukowej literaturze prawniczej ani ekonomicznej nie doczekaliśmy się choćby definicji planowania spadkowego. Nie przyjęło się nawet – dość wąskie w podejściu – tzw. estate planning znane w USA i Wielkiej Brytanii.

Doradztwo sukcesyjne staje się nową specjalizacją

Doradztwo sukcesyjne to nowa, z definicji interdyscyplinarna gałąź doradztwa i dziedzina wiedzy. Pisałem o tym np. w Magazynie Firm Rodzinnych RELACJE, wspominając o konieczności szerokiego podejścia. Będę do tego wracał i tutaj.

Na przestrzeni lat pracowałem przy planowaniu sukcesji w dziesiątkach zespołów prawników i specjalistów z innych dziedzin. Z różnym efektem, często bardzo dobrym. Dostrzegam dzięki temu różne perspektywy spojrzenia na sukcesję, optykę danej dyscypliny, grę interesów (także pomiędzy doradcą a doradzanym), oraz niestety błędy popełniane przez doradców i sprzedawców z wielu branż i specjalizacji, którzy zajmują się sukcesją.

Prawnicy, doradcy podatkowi, pracownicy banków i pośrednicy ubezpieczeniowi – którzy najczęściej zajmują się twardymi aspektami planowaniasukcesji, patrzą przeważnie na sukcesję z własnej perspektywy, rzadko reprezentując podejście interdyscyplinarne.

Abstrahuję już od czystej sprzedaży i oferowania rozwiązań niepotrzebnych, nieefektywnych, niekorzystnych albo zwyczajnie zbyt drogich. Po to, aby sprzedać. Nie wspominając o podstawowych błędach i ich daleko idących konsekwencjach, co wydaje się oczywiste.

Coraz więcej pojawia się postulatów o sformalizowania zawodu doradcy sukcesyjnego (np. w różnych jego odmianach) oraz przyjęcie kodeksu etycznego, co – z uwagi właśnie na interdyscyplinarność – nie będzie łatwe.

Na blogu i poza nim będę rozwijał poruszone powyżej wątki. Tymczasem pozwól, że podsumuję te wnioski pewną deklaracją:

Blogowy kontrakt biznesowy

Wielopokoleniowych założyłem głównie z myślą o osobach, które nie prowadzą działalności gospodarczej oraz takich, których nie stać na obsługę prawną.

Zależy mi przede wszystkim na tym, aby zwiększyć świadomość samego istnienia dylematów sukcesyjnych i aby podnieść jakość procesów decyzyjnych prowadzonych samodzielnie w poszczególnych rodzinach. Efektem tych działań – pod warunkiem, że ktoś rzeczywiście zaangażuje się w lekturę bloga i opisów udostępnionych tu narzędzi – będzie w pierwszej kolejności oczekiwanie wyższych standardów obsługi, a także wiedza, o co zapytać i na co zwrócić uwagę podczas wizyty u notariusza, adwokata, w biurze rachunkowym, banku albo w styczności z pośrednikiem ubezpieczeniowym. To samo dotyczy mikro i małych przedsiębiorstw, których jest najwięcej i które na co dzień nie korzystają z obsługi prawnej, rzadziej mają kontakt z prawnikiem. Zdecydowana część tych osób skorzysta przy sukcesji ze wsparcia tych doradców, którzy będą dostępni na miejscu.

Wracając do meritum. Ogromna większość materiałów będzie na blogu dostępna nieodpłatnie. Przy pomocy tych materiałów i korzystając z wielu wskazówek, będziesz w stanie łatwiej, efektywniej i bardziej kompleksowo załatwić swoje sprawy sukcesyjne, a ja nie zarobię na tym złotówki. To jest element mojej misji. Naprawdę bardzo się z tego cieszę.

Nie traktuj jednak treści znalezionych na blogu jako doradztwa. Nie opisuję na blogu szczegółowych rozwiązań, których w danej sytuacji może być przynajmniej kilka.

  • Po pierwsze każda sytuacja jest inna, a w warunkach blogowych będę pisał jedynie o ogólnych schematach, które same w sobie nie są i nie mogą być traktowane jako doradztwo. Czasami jeden szczegół może zmienić konstrukcję rozwiązania, a nawet odwrócić kierunek sukcesji o 180 stopni. Bez długich, szczerych rozmów nie potrafiłabym nawet doradzić, a co dopiero opisać danego wątku na blogu w taki sposób, aby moje słowa stały się samodzielną podstawą do rozwiązania w czyjejś, konkretnej sprawie. Mogą stanowić inspirację, ale nigdy nie będą doradztwem.
  • Po drugie działam na konkurencyjnym rynku i wiem, jak bardzo kopiowane były moje pomysły. Np. programy szkoleniowe wykorzystane były bez mojej zgody przez przynajmniej kilka różnych osób i organizacji.
  • Po trzecie prowadzę spółki, które mają cel biznesowy i nie będę rozdawał całej wiedzy za darmo. Byłoby to działanie na szkodę moją oraz tych spółek.
  • Po czwarte wreszcie i biznesowo najważniejsze. Wielopokoleniowych założyłem także po to, aby pokazać jakość i wyróżnić się od innych doradców. Napiszę o tym szerzej w serii wpisów dotyczących doradztwa sukcesyjnego.

Blogowy kontrakt biznesowy, który mam na myśli, polega na jasnym komunikacie skierowanym do Ciebie, jako do czytelnika bloga. Nie oczekuj opisu zbyt szczegółowych rozwiązań, które zastrzegam jako przedmiot doradztwa, szkoleń albo innych usług świadczonego przez jedną z moich spółek. Tak samo jak Ty, jestem przedsiębiorcą. Dlatego zachęcam do nawiązania współpracy z jedną z moich spółek-córek; Kancelarią Sukcesyjną sp. z o.o. oraz Finanse Osobiste sp. z o.o. Tym bardziej, że łatwiej jest dzisiaj jest działać zdalnie.

W ramach Grupy Wielopokoleniowizamierzam dostarczać najlepszych dostępnych, w dużej mierze autorskich rozwiązań sukcesyjnych i wspierać procesy sukcesji w oparciu o najlepsze standardy i zgodnie z wartościami, które wyznaję. Dotyczy to w szczególności doradztwa sukcesyjnego w obszarze majątkowym, prawnym i finansowym (Kancelaria Sukcesyjna sp. z o.o.), a także pośrednictwa w sprzedaży produktów finansowych, przede wszystkim ubezpieczeń na życie (Finanse Osobiste sp. z o.o.). Poświęcę tym zasadom kilka wpisów na blogu. Oddzielną gałęzią są szkolenia kierowane dla przedsiębiorców oraz różnych grup zawodowych, a z czasem inne produkty oferowane on-line (np. kursy).

Współpracuję na stałe z szeregiem sprawdzonych ekspertów z różnych dziedzin wspierających proces sukcesji. Wielu z nich zagości z czasem na blogu. Poza specjalistami, takimi jak radcowie prawni, adwokaci czy doradcy podatkowi, dostępni są także specjaliście od obszarów miękkich. Pracujemy w zespołach dobieranych na potrzeby danego procesu sukcesyjnego, dostępne metody pracy to mediacje, mentoring, coaching (także zespołowy), wsparcie menadżera zewnętrznego i inne, niezbędne w danej sytuacji. Potrafimy balansować pomiędzy perspektywą rodziny i udzielić wsparcia w rozwiązywaniu konfliktów, poprawie komunikacji i relacji rodzinnych, a perspektywą biznesu, gdzie przydaje się pomoc w reorganizacji firmy, podziale kompetencji, budowie strategii i wdrażających ją zespołów, aby sukcesyjna zmiana warty stała się możliwa.

Liczę, że jako przedsiębiorca docenisz, iż nie kryguję się na zbyt bezinteresowną postać (choć zgodnie z 3 Zasadą Wielopokoleniowych zachowuję transparentność finansową samego bloga), tylko komunikuję wprost rzeczy oczywiste.

Zapraszam do korzystania z obu działów bloga. Dział DLA BIZNESU oferuje treści przeznaczone wyłącznie dla przedsiębiorców, wspólników spółek, członków organów zarządczych i nadzorczych oraz ich doradców. W części DLA KAŻDEGO zawarte są treści ogólne oraz te, które dotyczą rzeczywiście każdego. Przedsiębiorców i wspólników spółek obowiązują przecież te same przepisy prawa rodzinnego i spadkowego oraz mają te same dylematy związane z relacjami, komunikacją i finansami osobistymi, co osoby niezaangażowane w biznes. Tyle, że z decyzjami w tych obszarach wiąże się większa odpowiedzialność oraz jest jeszcze łatwiej o popełnienie błędu, niż kiedy nie prowadzi się biznesu.

Zapraszam także do skorzystania z oferty komercyjnej moich spółek – z doradztwa, szkoleń, albo rozwiązań finansowych. Zapewniam, że zrobię to na najwyższym poziomie, jaki jestem w stanie w oparciu o moje doświadczenie zaoferować.

Witaj na Wielopokoleniowych DLA BIZNESU!

Dodaj komentarz

O autorze

Cześć, witaj w moim świecie!

Kim jestem? Od wielu lat, na pytanie o wykonywany zawód – odpowiadam, że piszę ludziom testamenty. To prawda. Napisałem ich już grubo ponad tysiąc. Niektórzy pytają, czy jestem notariuszem, inni robią dziwną minę …

Polecam również

Call to action

Set one To nieprawda, że nie myślałem o sukcesji. Robiłem to niemal codziennie – i

Bądźmy w kontakcie!

Zapisz się do newslettera Wielopokoleniowych!