Facebook logo
Wielopokoleniowi Logo

Sukcesja? Czy coś Ci to mówi?

Pamiętasz dynastie Piastów i Jagiellonów? Jeszcze ze szkoły… Sukcesja może kojarzyć Ci się właśnie z nimi, czyli z następowaniem po sobie kolejnych książąt i królów.

Zatem po kolei: Mieszko Pierwszy, Bolesław Chrobry, Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło, itd… A nie..! Przecież to kolejność na naszych banknotach! 😉

Skan_20210315.jpg

Sukcesja może mieć różne znaczenia i konteksty, także np. w prawie, biologii lub Kościele (sukcesja apostolska), ale generalnie polega na następstwie – na wstępowaniu w czyjeś miejsce, w czyjeś prawa albo po prostu na następowaniu po kimś.

Sukcesja może kojarzyć Ci się także z serialem na HBO o takim właśnie tytule (i dokładnie tej tematyce), albo… z galerią handlową w Łodzi, które niedawno została zamknięta ☹

Sprawdźmy, jak to wygląda u nas:

Sukcesja na Wielopokoleniowych

Tutaj będziemy używać tego wyrażenia przede wszystkim jako przekazywanie majątku w rodzinie, najczęściej z pokolenia na pokolenie – stąd sukcesja międzypokoleniowa. Majątek może też przypaść innym członkom rodziny, niż dzieci lub wnuki (np. małżonkowi, rodzeństwu, a czasem nawet kuzynom czy… teściowej). Zdarza się, że następcami lub nabywcami majątku są osoby całkiem obce (np. fundacja charytatywna).

Sukcesja dotyczy majątku rodzinnego albo biznesu – wtedy obejmuje znacznie więcej płaszczyzn. Dotyczy zarówno aktywów (dom, mieszkanie, samochód, gotówka, biżuteria, obrazy albo prawa wynikające np. z umowy najmu lub umowy spółki), jak i pasywów (zobowiązania z umowy kredytu, pożyczki lub inne, wynikające z sukcesji – np. z tytułu zachowku) i odpowiedzialności za długi. Zatem majątek traktujemy szeroko – wraz ze zobowiązaniami. Istotnym elementem sukcesji są także wszelkie produkty finansowe, które dotyczą oszczędzania, inwestycji oraz ubezpieczenia na życie. Dzięki nim możemy np. zaoszczędzić na podatku od spadków i darowizn oraz innych daninach publicznych. Podatki mają istotne miejsce w wielu planach sukcesji.

Sukcesja – w naszym rozumieniu – obejmuje wszystkie czynności i sytuacje, których skutkiem jest przejście majątku wytworzonego (zakupionego, wybudowanego) przez poszczególnych członków rodziny – na kolejnych; najczęściej z pokolenia na pokolenie.

Składa się na nią szereg, często odległych w czasie, decyzji i czynności, które podejmowane są przez pojedyncze osoby w rodzinie, częściej jednak wspólnie, przez kilka osób. Np. o przekazaniu dziecku w darowiźnie mieszkania decydują zazwyczaj oboje rodzice (małżonkowie) oraz zainteresowane przyjęciem darowizny dziecko. Do czynności składających się na sukcesję majątkową można zaliczyć sprezentowanie dziecku określonej sumy pieniężnej, samochodu, mieszkania, działki, ale także pomoc polegająca np. na spłacie jego długów. Efektem sumy tych czynności jest przekazanie majątku rodzinnego (lub biznesu) następnemu pokoleniu.

Będą to wszelkie czynności, które są ponadstandardowe i wykraczają poza codzienne utrzymanie czy finansowanie drobnych wydatków, np. wakacji albo czesnego w szkole. Choć, niektóre opłaty związane z wychowaniem i wykształceniem mogą być już zaliczane do tych związanych z sukcesją. Patrz np. art. 997 KC dotyczący obowiązku zaliczenia takich darowizn w poczet zachowku. Na temat zachowku będzie na Wielopokoleniowych cały cykl, ponieważ wiele osób wciąż ma spory problem ze zrozumieniem jego działania, a nawet celowości umieszczenia go w naszym kodeksie cywilnym.

Planować, czy nie planować?

Planowanie sukcesji odbywa się przeważnie etapami, adekwatnie do następujących po sobiekroków milowych, które czekają nas w życiu. W większości przypadków po raz pierwszy to jest moment dorastania i usamodzielniania się dzieci, kiedy rodzice przekazują im większe darowizny na start, pomagają w zakupie lub wyposażeniu pierwszego mieszkania, darują działkę, mieszkanie lub dom itd.

Dla procesu sukcesji duże znaczenie ma budowa majątku rodzinnego. Aby mieć co przekazać – najpierw trzeba bo zbudować. Dlatego wszystkie decyzje dotyczące ślubu, ustroju majątkowego małżeńskiego, intercyzy, struktury majątku w małżeństwie, sposobu zaciągania kredytów, a potem ewentualnie podziału majątku, rozwodu, wejścia w kolejny związek itd. są niezwykle istotne i wpływają na przebieg, a potem na kierunek procesu sukcesji majątku rodzinnego.

worek-pieniadze.png

Kolejnym etapem jest dojrzałość i późniejszy wiek, kiedy seniorzy decydują się na przekazywanie dzieciom lub wnukom majątku w postaci darowizn albo umów dożywocia. Po drodze może być wiele zawirowań i zwrotów akcji. Na przykład decyzja, któremu z trójki dzieci przekazać jedyne mieszkanie nigdy nie należy do łatwych, a często zmienia się w zależności od tego, które z dzieci jest bardziej przekonujące i skuteczniej wywiera wpływ na rodziców. Im więcej majątku, im więcej zobowiązań, im bardziej skomplikowana sytuacja rodzinna (szczególnie w rodzinach patchworkowych) – tym ciekawiej.

Okazuje się sukcesja bywa planowana z doskoku i każdy etap jest brany pod uwagę oddzielnie. Grozi to brakiem konsekwencji, często kompletnym bałaganem. O ile w ogóle decyzje sukcesyjne podlegają głębszej refleksji i w danej rodzinie istnieje świadomość, jak bardzo owe naczynia są połączone. Bywa, że nie zdajemy sobie sprawy, co z czym jest powiązane i dlatego nietrudno o nieporozumienia lub nawet karkołomne błędy. Spójne planowanie sukcesji wymaga sporej wiedzy prawnej, podatkowej oraz z zakresu finansów osobistych. Nawet niejeden prawnik potrafi być zaskoczony, jak się sprawy układają.

Tym bardziej, kiedy spotykamy się np. z taką sytuacją:

Brat: Mama od zawsze obiecywała, że to mieszkanie będzie moje. To dlatego wypruwam sobie żyły i każdy grosz idzie w remont. Okna, kuchnia na wymiar, a ostatnio łazienka i nowa wanna. Jeszcze kredyt z żoną spłacamy, bo okazało się, że wanna miała być z hydromasażem. Rodzice nie mają pieniędzy, bo wszystko dla siostry i dla jej dzieci. A ona nawet porządnej pracy sobie nie może znaleźć.

Siostra: Ojciec mówi, że przepisze mieszkanie dla mnie, jak tylko przejdzie na emeryturę. Należy mi się. Całe życie się nim opiekuję, od ust sobie odejmuję, z dziećmi na wakacje nie pojadę, tylko pomagać i pomagać. Nie mam pojęcia, co mój brat sobie wyobraża. W życiu się stąd nie wyprowadzę!

Tymczasem mowa jest o mieszkaniu, które należy wspólnie do mamy i taty – trudno będzie bez szczerej rozmowy i położenia problemu otwarcie na stole cokolwiek konstruktywnego uzgodnić. To jeden z odwiecznych dylematów sukcesji:

jak podzielić majątek pomiędzy dzieci, żeby było sprawiedliwie?!

Tym bardziej, jeżeli decyzję w tej sprawie rodzice muszą podjąć wspólnie, a potem uzgodnić ją z dziećmi oraz ich… drugimi połówkami. Inaczej zamiast decyzji będzie wojna, albo brak decyzji, a potem współwłasność, spory i… sprawa prawdopodobnie trafi do sądu. A wtedy wszyscy będą niezadowoleni. O tym też będę pisać, m.in. w ramach artykułów o tym, jak wygląda nasze podejście do prawa, wymiaru sprawiedliwości i co możemy zrobić, aby także w tej kwestii było lepiej…

Rzecz w tym, że sukcesja ma bardzo wiele pojedynczych wątków, które trudno jest kompleksowo ogarnąć i połączyć w jedną całość. Tym bardziej, jeśli mówimy o długich okresach czasu oraz zaangażowaniu i perspektywie wielu osób. A także o konieczności posiadania merytorycznej wiedzy z kilku gałęzi prawa, podatków i rozwiązań finansowych.

Jak zabrać się do planowania sukcesji?

Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy zdamy sobie sprawę, że planowanie sukcesji powinno być realizowane na dwóch płaszczyznach. Planowanie sukcesji zawsze przybiera formę:

  • sukcesji realizowanej za życia, oraz
  • sukcesji nagłej, czyli na wypadek śmierci (planowanie spadkowe).

W tym pierwszym przypadku mamy do czynienia z planowaniem długoterminowym, z wyznaczeniem kierunku sukcesji oraz z permanentnym zarządzaniem zmianą. Pierwszoplanowe znaczenie ma szczera komunikacja i dobre intencje wszystkich, których proces planowania dotyczy (trudno o nich mówić np. w opisanym powyżej przykładzie).

W tej drugiej płaszczyźnie chodzi o to, aby… nie dać się zaskoczyć. Nie, nie mam na myśli nieboszczyka, bo jego nie zaskoczy już nic. Mam na myśli tych, którzy pozostali i którzy muszą zmagać się z – pozytywnymi bądź nie – majątkowymi skutkami jego śmierci.

Każdy z obszarów planowania jest inny i każdy rządzi się własnymi prawami i specyficzną logiką. Podstawowa różnice są dwie:

  • sukcesja realizowana za życia przeważnie jest długo planowana, omawiana i stopniowo realizowana, a ewentualne błędy można korygować; zaś
  • nagła sukcesja potrafi przydarzyć się… nagle i niespodziewanie, a nawet, jeżeli się ją planuje, to.. nie jest to łatwy temat do rozmów – szczególnie jeżeli zostawia się go na ostatnią chwilę.

Od razu sprecyzuję. Planowanie sukcesji realizowanej za życia także może wiązać się z wieloma błędami. Wynika to właśnie z wielości wątków i ich wzajemnych oddziaływań – np. nie każdy wie, że dzisiaj udzielona darowizna może przynieść skutki w postaci roszczenia o zachowek nawet po… 40 latach. Czasem brakuje wiedzy merytorycznej, częściej – po prostu wyobraźni albo komunikacji. Ale przynajmniej o tym rozmawia się bardziej normalnie i naturalnie, niż.. na temat śmierci.

Testamenty, planowanie spadkowe oraz wszystko, co jest na wypadek śmierci, jest w naszej kulturze tematem tabu. Może nie wszędzie i nie dla każdego, lecz na pewno w znacznie większym stopniu, niż rozmowy o darowiźnie mieszkania czy samochodu. Nie rozmawia się o tym wcale, albo zaczyna się rozmawiać dopiero w okolicach stypy albo na samym pogrzebie.

Tymczasem tzw. wiedza potoczna na temat zasad dziedziczenia ustawowego i testamentowego, procedur spadkowych, podziału spadku, zasad odpowiedzialności za długi spadkowe oraz zachowku – jest w Polsce przerażająco niska. Mówię to z perspektywy osobistych rozmów z kilkunastoma tysiącami osób przez ostatnie kilkanaście lat. Na palcach jednej ręki mogę policzyć te, które rzeczywiście wiedziały, jak to działa i były w stanie zebrać w jedną całość wszystkie wątki, aby zbudować spójny plan awaryjny. Tego właśnie uczę radców prawnych, doradców podatkowych i agentów ubezpieczeniowych (każdą profesję z innej strony) i będę to wykazywał w artykułach dotyczących planowania spadkowego. Brak wiedzy i ilość mitów w tym obszarze to jeden z głównych powodów powstania Wielopokoleniowych. Zależy mi, aby zwiększyć świadomość w tym zakresie.

Jak bardzo jest to skomplikowane, łatwo przekonasz się czytając historię Roberta, a tak naprawdę jego żony…

Czy sukcesja jest ważna?

Możesz powiedzieć śmiało, że Cię to nie dotyczy. Że to nie są Twoje tematy, że jeszcze nie teraz, że może kiedyś, ale to nie jest dla Ciebie. Nie jesteś gotów.

OK. Przyjmuję i wcale się nie dziwię. Ponieważ aby na serio zabrać się za układanie sukcesji, należy wyjść ze strefy komfortu. Rzadko kiedy obywa się bez zmian i podejmowania trudnych rozmów. A każda zmiana budzi obawy.

Zanim jednak odpuścisz, zapraszam do lektury trzech kolejnych wpisów, które ułatwią Ci podjęcie decyzji i – być może – zmienią sposób postrzegania tej złożonej rzeczywistości:

1. Powystrzelać czarne łabędzie

opowiadam w nim o sukcesyjnych ryzykach, których większość z nas przeważnie nie dostrzega, a także o czarnych łabędziach, o których pewnie już słyszałeś 😉

2. Twoje największe ryzyko

tym razem opisuję tylko jedno, ale rzeczywiście najważniejsze, oraz

3. Prawo i finanse są jak prawa fizyki

czyli o tym, na co musimy zwrócić uwagę, co czasem nas ogranicza, ale też co możemy wykorzystać dla własnych celów. W sukcesji chodzi o myślenie we własnym, dobrze pojmowanym interesie. Jednak ze wspólnotowym i Wielopokoleniowym kontekście.

Liczę, że nie odpuścisz i będziesz czytał dalej 🙂 W końcu kto, jak nie TY! 😉

Do zobaczenia na Wielopokoleniowych!

Dodaj komentarz

O autorze

Cześć, witaj w moim świecie!

Kim jestem? Od wielu lat, na pytanie o wykonywany zawód – odpowiadam, że piszę ludziom testamenty. To prawda. Napisałem ich już grubo ponad tysiąc. Niektórzy pytają, czy jestem notariuszem, inni robią dziwną minę …

Polecam również

Bądźmy w kontakcie!

Zapisz się do newslettera Wielopokoleniowych!